Autor: abrahadabra.pl
Dzisiaj liczy się to, co namacalne, co da się zmierzyć, zważyć, zobaczyć, opisać. Tak było zawsze – kiedy Adam Mickiewicz, jeden z największych poetów polskiego romantyzmu, miał 5 lat, właśnie mniej więcej w tym czasie powstawały towarzystwa ubezpieczeniowe, z których później wzięło swój początek PZU. W tym też czasie psychologia nie była jeszcze odrębną nauką, a praktyki magiczne miały ogromne powodzenie. Magia, o której mowa w tym artykule, ma wbrew pozorom więcej wspólnego z dzisiejszą tendencją do samorealizacji i psychologią, niż z dziewiętnastowiecznymi gusłami.
Magia to zwyczajnie działania zmieniające naturalny bieg rzeczy. W tym sensie “rytuał magiczny” jest magią, ale jest nią też np. skupienie się na osiągnięciu wyznaczonego celu kogoś, kto ma z tym problem, bo łapie zwykle kilka srok za ogon; jest nią również przełamywanie pewnych swoich naturalnych reakcji w relacjach międzyludzkich. Albo walka z nałogiem, ze swoją słabą wolą. Sam rytuał jest narzędziem, może być nim też pójście do psychologa, medytacja, modlitwa czy cokolwiek innego.
Każde działanie możemy podzielić na dobre i złe, białe i czarne. Nie będę definiował tutaj, co jest dobre, co jest złe – większość ludzi wewnętrznie to czuje. Działanie złe od dobrego różni się TYLKO I WYŁĄCZNIE intencją. Intencję określamy, zadając sobie pytanie, po co wykonujemy określone działanie. Co chcemy osiągnąć? Jaka jest przyczyna naszego zachowania? Kiedy już to ustalimy, zazwyczaj wiemy, czy postępujemy dobrze czy źle (chociaż też nie zawsze, niestety). Samo działanie ma tutaj znaczenie marginalne. Można czynić zło z imieniem Boga na ustach, można zabić człowieka w obronie własnej. Chodzi o motyw. Tak więc czarna magia będzie zespołem świadomych działań, u źródła których leży zła intencja, mających na celu zmianę naturalnego biegu rzeczy. Jeśli chodzi o białą magię przeciwnie – tutaj motywy naszych działań będą zupełnie odwrotne – będziemy zmieniać naturalny bieg rzeczy, by przywrócić równowagę. Różnica jest subtelna i w niektórych wypadkach ciężko odróżnić jedno od drugiego. Mało tego, narzędzia czy rytuały mogą być te same, działanie identyczne, a jednak intencja różna. Warto dodać, że głupota nie zwalnia nas z odpowiedzialności za nasze czyny – jeśli uważamy, że postępujemy słusznie, a tak nie jest, i dzieje się tak ze względu na ograniczenia intelektualne, osobowościowe czy jakiekolwiek inne, to już nasza sprawa. Warto pamiętać, że równowaga kosmiczna i tak zawsze zostanie zachowana. Innymi słowy, każdy otrzyma to, co daje. A za głupotę też, niestety, trzeba płacić.
W trochę innym ujęciu biała magia to działania podejmowane zgodnie z naszą prawdziwą Wolą. Odnajdujemy życiową misję i dążymy do jej wykonania eliminując to, co może przeszkodzić nam w osiągnięciu sukcesu. Inne działania niż te, podejmowane zgodnie z Wolą, można nazwać czarną magią. To jest trochę zawężona koncepcja w porównaniu z poprzednią. Zakłada ona po prostu, że nie powinno angażować się w działania, które nie zbliżają nas do naszego życiowego zadania i rozwijania osobistych talentów. Talenty te powinien odkryć każdy sam, chociaż może oczywiście korzystać z pomocy z zewnątrz. Znaki naprowadzające nas na właściwą drogę, na naszą misję, przewijają się przez nasze życie najczęściej już od dzieciństwa. Misje, cele w życiu, mogą być oczywiście bardzo różne, dla każdego inne. Crowley pisał o czynieniu zgodnie z Wolą, podając swój przykład, w ten sposób: “Jest moją Wolą poinformowanie świata o pewnych faktach dotyczących mojej wiedzy. Korzystam w tym celu z „magicznych broni”, pióra, tuszu, i papieru. Piszę „inkantacje” – te zdania – w języku magicznym, tj. w takim, który jest zrozumiały dla ludzi, których chcę poinstruować. Wzywam następnie „duchy”, a więc drukarzy, wydawców, księgarzy i im podobnych, których zmuszam do przekazania mojego przekazu tym ludziom. Układ książki i jej dystrybucja jest zatem aktem magii, dzięki któremu powoduję zajście zmian zgodnie z moją Wolą.“
Fragment tekstu Crowleya rozwiewa wszelkie wątpliwości dotyczące rozumienia magii. Dla tego okultysty to nie tylko rytuały magiczne, ale każde świadome działanie. Chociaż faktem jest, że używał on w swoich pracach terminu magick, zamiast magic, właśnie by odróżnić to, co on nazwał magią, od powszechnego znaczenia tego słowa.
Oba podejścia wydają się być różne, chociaż tak naprawdę mają wiele punktów wspólnych – można śmiało powiedzieć, że prezentują podobne ujęcie tematu, tylko z trochę innej strony. Wyobraźmy sobie, że jesteśmy z kimś w toksycznym związku, który nas ogranicza. Działanie w celu uwolnienia się będzie białą magią (zakładamy, że skoro się w taką relację wplątaliśmy to mamy określoną osobowość – będziemy musieli nad tym pracować i podjąć świadome = magiczne działania). Intencja jest dobra – nie chcemy cierpieć, ani nikomu zrobić krzywdy – chcemy się uwolnić. Jest to też prawdopodobnie krok do naszego (jakiegoś potencjalnego) życiowego zadania, od którego oddalamy się w tej relacji (ogranicza nas), więc czynimy to zgodnie z naszą prawdziwą Wolą. Sposób jest mniej istotny, ale musi być adekwatny do sytuacji. Niekoniecznie trzeba od razu z kimś walczyć, chociaż jeżeli będzie to konieczne, nie powinniśmy się wahać. Patrząc przez pryzmat drugiego podejścia i próbując ująć różnicę między pierwszym a drugim: Jeśli nie uwolnimy się z relacji, nie zbliżymy się do celu i nie będziemy postępować zgodnie z naszą prawdziwą Wolą, a więc będziemy uprawiać czarną magię. Za to znowu czeka nas kara – być może np. związek ten zniszczy nas doszczętnie.
W momencie, kiedy ta druga osoba z naszego przykładu staje się dla nas na tyle niestrawna, że zaczynamy ją niszczyć – przestajemy mieć już dobrą intencję. Pod znakiem zapytania staje nasze działanie zgodnie z prawdziwą Wolą, bo nie skupiamy się na naszym zadaniu życiowym, ale na niszczeniu kogoś. To tak, jakbyśmy skupili się nie na przedmiocie, który ktoś złośliwie schował nam za plecami, ale na samej osobie – byle jej dokopać…
Różnice między białą a czarną magią są dość subtelne, jak widać, i należy zawsze zastanawiać się nad konkretnymi przypadkami. Na pozór drobne różnice mogą okazać się kluczowe w określeniu, co jest dobre, a co złe.